Trudne dobrego początki
Nigdy nie byłam dobra w pisaniu pamiętników. Ale byłam dobra w pisaniu. Kto wie, może w końcu uda mi się przełamać tę niewidzialną barierę i przelać, nie na papier, a na medium elektroniczne, ulotne chwile. Chciałabym je zachować na później.
Ostatnie, można powiedzieć, trzy miesiące były jednocześnie ciekawe, wspaniałe, ale i pełne obaw, refleksji, bólu. To czas, w którym zmierzyłam się z własnymi lękami, pokonałam poród, chorobę i pokochałam małą istotkę na całe życie. Teraz wiem, czym jest miłość od pierwszego wejrzenia. Ale o tym później.
Skąd właściwie Matka PoTomka? Ano stąd, że mój ślubny to Tomek. Nietrudno więc zgadnąć, że dziecię me to nikt inny jak właśnie PoTomek. Tak nazwaliśmy go „roboczo”, jeszcze w czasie ciąży. Teraz ma na imię Filip, ale Filipów jest od groma, a TYCH „PoTomków”... No w zasadzie jeden. Mój. Ten szczególny.
Maleńkie stópki dzieciątka rozczulą nawet największych twardzieli :) Witam w blogosferze <3
OdpowiedzUsuńO tak! Mam słabość do stópek! 😍
Usuń